Co mają zawody Mr. Olympia do filmowych Oscarów? Podsumowanie Mr. Olympia 2014.
Pięćdziesiąta rocznica zawodów Mr. Olympia już za nami. Dzisiaj chciałbym przedstawić małe podsumowanie tych najbardziej prestiżowych na świecie zawodów kulturystycznych, które co roku odbywają się w Las Vegas. Mr. Olympia w sporcie sylwetkowym jest tym czym dla filmowców – Oscary, a dla futbolu amerykańskiego – Super Bowl.
Moja aluzja do Oscarów jest nieprzypadkowa, ponieważ oba konkursy od lat nie są wolne od kontrowersji. Szczególnie w ostatnim czasie pojawiają się głosy, iż obie imprezy tracą swój dawny prestiż. Zarzuca się im, że są skomercjalizowane, i że o przyznaniu statuetki nie decyduje forma zawodnika lub wartość artystyczna filmu, a przede wszystkim to kto ma jakie „plecy” w swojej branży. Powszechna jest już opinia, że aktualnie nie mając za sobą wpływowego sponsora, to nie ma co liczyć na osiągniecie sukcesu w zawodach kulturystycznych z Mr. Olympia na czele. Coś o tym może powiedzieć Robert Piotrkowicz – polski kulturysta z kartą PRO. Tajemnicą Poliszynela jest, że wielokrotnie na zawodach oglądał plecy będących w słabszej formie konkurentów tylko dlatego, że Ci mieli amerykańskie obywatelstwo lub byli twarzami znanych marek suplementów. Niestety bolesna rzeczywistość.
Ronnie Coleman i inne przypadki
Oba konkursy nigdy nie będą wolne od kontrowersji chociażby z tego powodu, że o zwycięstwie nie decydują wartości mierzalne. I tak Olympi nie wygrywa ten kto ma na sobie więcej mięśni lub mniej tkanki tłuszczowej, a Oscara nie zawsze dostaje film, który najwięcej zarobił na sprzedaży biletów. Z tym trzeba się pogodzić. Niemniej niektóre decyzje nigdy nie były dla mnie zrozumiałe.
Do dzisiaj chyba nikt poza sędziami nie wie, jakim cudem Arnold Schwarzenegger wygrał Mr. Olympia w 1980 roku mimo, że nie powinien znaleźć się wówczas nawet na pudle. Kontrowersyjnych decyzji było o wiele więcej. Pierwsze z brzegu, które przychodzą mi na myśl to Mr. Olympia z 2007 roku i niesłuszna według mnie i większości obserwatorów wygrana Jaya Cutlera nad Victorem Martinezem, czy też porażka Flexa Wheelera z Ronniem Colemanem w roku 1998. To niewiarygodne, że w mojej opinii najlepiej zbudowany kulturysta w historii nigdy nie wygrał choć jednego Sandowa (statuetka za wygraną w Mr. Olympia).
Podobnie rzecz ma się na filmowych Oscarach. W życiu nie pojmę jak tak marny film jak „Zakochany Szekspir” mógł zdobyć Oscara (1998) pokonując tak wielkie obrazy jak: „Życie jest piękne”, „Szeregowca Rayana”, czy „Cienką czerwoną linię”. Nic jednak nie przebije nominacji do Oscara dla „Wielkiego Mike’a („The Blind Side”) i Oscara dla Sandry Bullock za pierwszoplanową rolę w tym „dziele”. Większego gniota w życiu nie oglądałem. To mniej więcej tak jakby „Lokatorzy” lub „Pamiętnik z wakacji” były nominowane do Emmy. Właściwie jeśli uznacie, że porównanie kontrowersyjnej wygranej Cutlera nad Martinezem do nominacji dla filmu „Wielki Mike” za nietakt z mojej strony, to chyba będę musiał wam przyznać rację. Wówczas to pierwsze to jedynie niedopatrzenie.
Tegoroczna Olympia miała dać odpowiedź na pytanie czy faktycznie sponsorzy nie odgrywają zbyt dużej roli przy ogłaszanych werdyktach? Zapytacie dlaczego akurat te zawody? Otóż, najlepszy kulturysta świata, obrońca tytułu Phil Heath, tuż przed Olympią nie przedłużył kontraktu z Muscletechiem – amerykańskim gigantem w branży suplementów. Heath postanowił pójść na swoje i założył własną linię suplementów, sygnowaną swoją osobą. Pojawiły się plotki, że Muscletech jako jeden ze sponsorów Mr. Olympia ukarze Heatha za nieposłuszeństwo i nie pozwoli mu wygrać po raz 4 z rzędu. Poniżej przedstawiam krótkie podsumowanie zawodów Mr. Olympia 2014 dla 4 najpopularniejszych kategorii:
Men’s Physique
Kategoria Men’s Physique w Polsce tłumaczona jest jako Męska Sylwetka. Jest to dopiero druga edycja tej kategorii na Olympi. O ile zeszłoroczna edycja, pozostawiła u mnie spory niedosyt, tak w tym roku było wręcz przeciwnie. Poziom zawodów był o wiele wyższy, a zwyciężył Jeremy Buendia, który zaprezentował kapitalną formę. Sylwetka absolutnie doskonała. Men’s Physique to na tyle młoda kategoria, że do tej pory mało kto wiedział (chyba łącznie z sędziującymi), co tak naprawdę w niej oceniać. To co zaprezentował w Las Vegas Buendia w mojej opinii powinno wyznaczyć standardy na dalsze lata. Bardzo wąska talia, dobrze rozbudowana obręcz barkowa, bardzo estetyczny brzuch i nienaganna prezencja. Drugie miejsce zajął faworyzowany przez wielu Sadik Hadzovic, który również był w wielkiej formie, jednak na pewno jego sylwetka genetycznie nie jest tak estetyczna jak Buendii.
Dopiero 13 miejsce zajęło „złote dziecko” Internetu – Jeff Seid, który również ma spektakularną sylwetkę, jednak stojąc bark w bark ze światową czołówką nieco jeszcze odstaje. Nie zapominam jednak, że ciągle jest bardzo młody i przyszłość może należeć do niego.
Bikini Olympia
Cóż mogę napisać. Wszystkie te dziewczyny są fantastyczne i wszystkim przyznałbym złoty medal 🙂 . Trudno mi je oceniać bo wszystkie były w świetnej formie. Zawsze miałem słabość do dziewczyn, które nie obijają się na treningach, a zapewniam Was, że te się nie obijają 😉 . Są żywą reklamą treningu siłowego i możecie mi wierzyć, że takich ciał nie zrobiły na różowych hantelkach 😉 . Mam nadzieję, że ich forma zainspiruje wiele dziewczyn, aby wziąć sprawy, a raczej sztangę, w swoje ręce. Zwyciężyła po raz drugi z rzędu Ashley Kaltwasser. Druga była moja ulubienica Janet Layug.
Mr. Olympia 212
Konkurencję do 212 funtów ponownie zwyciężył Flex Lewis i coś mi mówi, że ten zawodnik zdominuje tą kategorie na lata, ponieważ ciągle jest stosunkowo młody. Drugi był znakomity Brazylijczyk Eduardo Correa, a trzeci doświadczony Jose Raymond. O ile ten trzeci już raczej nigdy nie wygra Olympi, to Correa ma na to jeszcze szanse.
Musi jednak pamiętać, że aby zdetronizować Flexa Lewisa, będzie musiał go pobić, a nie jedynie mu dorównać. Największym dla mnie zaskoczeniem była słaba, bo dopiero 9, pozycja byłego zwycięzcy tej kategorii Davida Henry’ego.
Mr. Olympia
I tym samym przechodzę do najważniejszej i najbardziej prestiżowej kategorii. Niespodzianki nie było. Po raz 4 z rzędu zwyciężył Phil Heath. Dodam, że wygrał całkowicie słusznie mimo, iż formę miał ciut gorszą niż przed rokiem. Wszelkie podejrzenia o to, że odejście od Muscletecha mu zaszkodzi, na szczęście się nie potwierdziły.
Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że na Olympi normą jest, że mniej znani zawodnicy najpierw muszą się przebić medialnie (większości nigdy to się nie uda), aby tam zaistnieć. Jednak jeśli chodzi o czołowe lokaty to raczej jest sprawiedliwie. Kontrowersyjne decyzje, które były, są i będą, należą jednak do rzadkości i należy je wkalkulować w subiektywizm lub ewentualny udar słoneczny u sędziów. Wszak w Vegas mocno świeci 😉 . Na potwierdzenie tych słów przypomnę choćby rok 2009, kiedy to Jay Cutler przeszedł z Flexa (magazyn braci Weiderów) do konkurencyjnego Muscluar Development. Wszyscy mówili, że Weiderowie, którzy przecież organizują Mr. Olympia, ukarzą Cutlera za przejście do MD. Nic z tego. Cutler wyszedł w życiowej formie i wbił rywali w ziemię. Zwyciężył bezdyskusyjnie. Odwrotnie poczynił swego czasu drugi na tej Olympi, wielki przegrany Kai Green. Zamienił się z Cutlerem i odszedł z Muscular Development do weiderowskiego Flexa. Prawdopodobnie liczył, że będąc w obozie Weiderów będzie bliżej wygranej Mr. O. Do dzisiaj nie wygrał i obstawiam, że jeśli Phil Heath jawnie nie odpuści to już nie będzie mu to dane.
Podsumowanie
Na koniec wracając jeszcze do Oscarów. Czesław Niemen powiedział kiedyś, że „wszystkie dobre piosenki zostały już napisane”. Odnoszę wrażenie, że podobnie rzecz ma się z filmami. Oscary dalej będą najbardziej prestiżową nagrodą w branży filmowej, mimo, że poziom nagradzanych filmów spada z dekady na dekadę. Z braku laku coś muszą nominować i ktoś musi wygrać. Oscarowy „The Hurt Locker” z 2010 roku na początku lat 90-tych nie powąchałby nawet nominacji. To tyle na dzisiaj. A o kontrowersjach wokół Oscarów i Mr. Olympia mógłbym jeszcze długo, ale zostawię to na przyszłość.
Maciek Gąsiorek
fitknowhow.pl
Pozostaw komentarz